Tło jasne
 


MARZENIE WODZA ZACHODNIEJ HORDY
( powrót do fragmentów )

Spienione fale uderzały o brzeg wysokiego urwiska, na szczycie którego wznosiły się szare ściany niewielkiej nadmorskiej twierdzy. Na murze stała wysoka czarna postać. Można by ją wziąć za posąg, gdyby nie długie ciemne włosy odrywane od potężnych ramion z każdym podmuchem wiatru. Czerwona kula słońca zaczęła powoli tonąć w morskich głębinach, a w miarę jak jej ubywało, wieczorna bryza stawała się chłodniejsza. Mimo zimna stojący na murze nie drgnął, nadal stał i patrzył na bezmiar wód i zachodzące słońce. Nie był on jedyną żywą istotą w tym zimnym i niegościnnym miejscu na dalekiej Północy. Na tle szybko szarzejącego nieba majaczył sznur ciemnych kształtów, które powoli i majestatycznie zbliżały się do urwistego brzegu.
"Nawet wielkie morskie ptaki odlatują na południe, szukając cieplejszego schronienia, a ja utkwiłem na końcu świata" - pomyślał olbrzymi szerg stojący na murze. - "I na co ci, Zatran, przyszło? Czy kiedykolwiek przypuszczałeś, że będziesz musiał spędzić zimę w tej twierdzy? Ale nie możesz narzekać, sam tak zdecydowałeś. Zostawiłeś na zimę w łapach Ślepego Sępa całą hordę. Niech się wielki Niezniszczalny martwi utrzymaniem jej w ryzach. Niech sam się przekona, jak to jest nieustannie pilnować, by nie próbowali wyrżnąć się nawzajem. Szczególnie w zimie, kiedy nie mają co robić. Za to nadchodzi czas Zrodzonych z Ziemi. Czas szkolenia, przygotowania młodych - do nowej wojny. Zrodzonych z Ziemi jest wielu, ale tylko najsilniejsi przeżyją do wiosny. Reszta stanie się pożywieniem, zapełni brzuch lepszych od siebie, pozwoli im przetrwać zimę. Tak to już jest, taki los wojownika Szerglvar. Wojownika? Nie, ci którzy zginą, to nie wojownicy, to tylko mięso, żarcie. Żeby być czymś więcej niż pokarmem swoich współbraci muszą mieć tyle sił by przeżyć i wyjść ze sztolni. A wychodzą tylko najlepsi. Jednak prawdziwym wojownikiem szerg staje się, kiedy wejdzie na Drogę, gdy ocaleje z pierwszej prawdziwej rzezi, bo selekcja w sztolniach to zaledwie przedsionek Otchłani. Prawdziwą Otchłanią jest Droga. A ty, Zatran? Dokąd ty podążasz? Kroczysz Drogą Wojownika już od wielu lat, przeżyłeś wiele bitew, osiągnąłeś wszystko, co tylko może osiągnąć Szerglvar. Dowodzisz największą hordą, jaka kiedykolwiek istniała. Nawet sam Niezniszczalny nie zaspokoił swego gniewu, posyłając cię tam, skąd przyszedłeś - do ziemi. Czy kiedykolwiek któryś z wiernych psów ośmielił mu się sprzeciwić? Nigdy. Bo odmowa wykonania polecenia Ślepego Sępa oznacza jedno: śmierć. A ty przeżyłeś. Przeżyłeś?" - Wódz Zachodniej Hordy wybuchnął gardłowym śmiechem. - "Nie, nie przeżyłeś, ty jeszcze żyjesz, lecz już jesteś trupem, Zatran, gdyż będziesz żył dopóty, dopóki nie znajdzie na twe miejsce innego wiernego psa. Tylko czy go tak łatwo znajdzie? Nie ma lepszego od ciebie i Szerglvar z Zachodniej Hordy dobrze o tym wiedzą. Oni podporządkują się tylko najlepszemu, a ty tego, że jesteś najlepszy, nawet nie musisz udowadniać, bo już dawno to zrobiłeś. Dlatego on najpierw musi cię zniszczyć, odesłać w niebyt. Ale co wtedy? Kto będzie miał tyle sił by zająć twoje miejsce, kogo wyznaczy Nieśmiertelny na twojego następcę? Płowowłosego? Nie, Ślepy Sęp nie może mu ufać, Płowowłosy stałby się zbyt potężny. Teraz dowodzi małym plemieniem żyjącym na Wschodzie, a gdyby dostał w łapy Zachodnią Hordę, rychło zacząłby myśleć, jak pokonać samego Niezniszczalnego. Gdyby Ślepy Sęp obwołał najlepszym jednego z twych wodzów, Zatran, pozostali chcieliby udowodnić, że są równie dobrzy, i tak w nieskończoność, bo nie ma nikogo, kogo baliby się, jak boją się ciebie. Ty przez lata na ten respekt zapracowałeś, zostawiając za sobą wiele trupów. A teraz? Teraz chowasz się na dalekiej Północy. I dlaczego? Przez tę szarą mysz. Nawet nie tak wspaniałą istotę jak Verana, tylko przez słabe ludzkie stworzenie o oczach barwy skutego lodem morza, którego wierny pies nie zabił na żądanie swego pana. Nie zabiłeś, Zatran, przez małą szarą mysz. Ale ta mysz jest twoja, tylko twoja, nie tylko całym ciałem, ale i duszą, a ty ją straciłeś. Nie, straciłbyś, gdybyś pozwolił Ślepemu Sępowi ją zniszczyć. A Północ? Tutaj nie jest tak źle. Za morzem są kraje, które można podbić. Mięso, w które można wbić kły. Wiesz o tym. Czasami morze wyrzuca na skalne wybrzeże swe ofiary - zwłoki żeglarzy z rozbitych statków. Stanowią one małe urozmaicenie - nie trzeba żreć ciągle tego samego. Ale jak do tej pory, żadna wyrzucona na skały istota nie przeżyła. Morze nie wypuściło z zimnych objęć żadnej ofiary. Pozostały tylko przedmioty wyrzucane przez fale na brzeg. A gdyby tak, Zatran, wybudować statki i dopłynąć do krain, z których pochodzą istoty i należące do nich przedmioty? Do krain, w których szergów nie znają? Może kiedyś, bo nie jest to łatwe. Tutaj tylko ty rządzisz, bo żeby tu dotrzeć, trzeba przebyć Krainę Cienia i przemierzyć pustynię, a potem skalistą krainę, gdzie rosną niskie, marne krzewy i drzewka o poskręcanych gałęziach, zupełnie jak na Płaskowyżu. Ty sobie siedzisz na Północy, a Ślepy Sęp zrobi, co w jego mocy, by osłabić twą pozycję w hordzie. A niech próbuje, tylko niech uważa, by samemu nie wpaść w zastawione sidła". - Zatran roześmiał się chrapliwie. Wódz Zachodniej Hordy dobrze się przygotował na tę okoliczność. Władcę Cienia mogło czekać spore zaskoczenie, wątpliwe, by spodziewał się po Zatranie takiej zapobiegliwości. Zupełnie jak Verana. Ona też się zdziwiła, kiedy dowiedziała się, że Zatran ma szpiegów wśród wojowników Płowowłosego. Przecież on sam - wódz Zachodniej Hordy - mówił, że nie jest bezmózgim rzeźnikiem i dobrze patrzy swym wrogom na ręce. Było nie było, Zatran przez wiele lat kroczył Drogą Wojownika, a żeby podążać nią tak długo, nie wystarczyło tylko dobrze machać mieczem.
Następny podmuch wiatru uderzył w czarną twarz i zaczął ją chłostać kroplami deszczu. Zatran odwrócił się i ruszył w głąb twierdzy. Mógł znieść zimno, ale nie miał zamiaru zmoknąć, mając świadomość, że może się szybko ogrzać przy ogniu płonącym na dużym palenisku. Rozpalono go specjalnie dla niego w komnacie, w której lubił przesiadywać zupełnie sam, tylko ze swymi myślami.

( powrót )

  Powrót