SENNY KOSZMAR
(
powrót do fragmentów )
Przybyła.
Znajoma twarz, twarz Verloga.
- Jesteś... Cieszę się, że żyjesz.
- Że żyję? Powiedz to Elajah... Ty teraz mówisz, że się cieszysz? Czy
pomogłeś mi w jakikolwiek sposób? Przyczyniłeś się do tego, że żyję?
- Jeśli mówisz w ten sposób, po co tu przyjechałaś? Dlaczego chcesz się
do nas przyłączyć? Tutaj nikt nie myśli o życiu. Tutaj wszyscy myślą o
śmierci. Naprawdę chcesz do nas dołączyć, Elnis?
- Nie jestem Elnis. Jestem Natira. To ona chce się przyłączyć i zatańczyć
z wami w Cieniu Śmierci.
-
Co się stało? - Rotrak zapytał zdziwiony. Wark ni stąd ni zowąd poderwał
się z ziemi. Zwiadowca patrzył, jak szerg się otrząsa i rozgląda dookoła
niewidzącym, nieprzytomnym wzrokiem. Czyżby mu się coś przyśniło - pomyślał.
Czy to możliwe, by Szerglvar mieli koszmary? Bo właśnie tak szerg wyglądał,
jakby mu się przyśnił koszmar.
- Nic się nie stało, ale masz rację, Rotrak, to był senny koszmar.
Rotrak już się nie dziwił. Nie pierwszy raz Wark czytał mu w myślach.
Usłyszał
wezwanie. Głos, który kazał mu słuchać. Hargar do mnie mówi, pomyślał
w pierwszej chwili. Nie, to nie Hargar, to musi być Wyzwolony. Jednak
nie, to nie był Wyzwolony. Przemawiał do niego Ten Który Ma Czterysta
Lat. Wark słyszał głos Zoltara.
Zoltar pytał:
- Dlaczego za nią poszedłeś? Dlaczego nie dałeś jej w spokoju odejść?
Dlaczego nie uszanowałeś jej wyboru?
Był zły. Nie podobało mu się, że kowal wykorzystuje poprzez sny, łączącą
ich dzięki Wyzwolonym więź. Wark odpowiedział:
- A ty? Dlaczego wtrącasz się w nie swoje sprawy?
- Miecz się obudził. Ona obudziła jego duszę.
- To nic nie znaczy. Ona po prostu nim zabiła. On się tylko napił krwi.
Ty się napiłeś krwi Zoltar - poprawił się - to tobie, jako Nieśmiertelnemu,
on przedłuża życie. Dlaczego cię to niepokoi? Powinieneś być zadowolony.
Zaspokoiła twoje pragnienie. Jesteś kowalem, który poi swoje miecze krwią,
tylko to powinno cię obchodzić.
- Wszystko ma swoją cenę Wark. Miecz właśnie rozpoczął Taniec Śmierci.
Ty wiesz, co to znaczy! Stało się to, czego chciałeś, ale nie do końca
w taki sposób, jakbyś sobie życzył. Ona obudziła się sama i ty nie masz
nad nią żadnej kontroli. Ani ty, ani Hargar. A wiesz, że jako istota jest
za słaba, aby samotnie w tym uczestniczyć, by utrzymać jego ciężar. Ona
nie wytrzyma. Wpadnie w szaleństwo. To tylko kwestia czasu. Im jest silniejsza,
tym dłużej będzie trwało zanim mu ulegnie, ale w końcu się podda.
- Hargar jej pomoże.
- Mówiłem ci, ona SAMA się obudziła. Gdybyście to wy ją obudzili, Hargar
i ty, nic by jej się nie stało. Ale ona sama była w stanie to zrobić,
bo Cień już kiedyś posiadł jej duszę i tylko czekał w ukryciu na chwilę,
by ponownie się wyzwolić. Miecz i ty, Wark, pomogliście mu wyrwać się
na wolność. Teraz nie możecie jej z Hargarem pomóc. Nie macie nad nim
kontroli. Bo to jest jej własny koszmar, jej własny Cień, który jest wspierany
przez Duszę Szindar zaklętą w mieczu. Ona musi walczyć sama. I przegra,
bo nie może walczyć z potęgą Szindar, nie będąc jedną z Nas.
- Dlaczego mnie o to oskarżasz? Dlaczego mówisz, że to ja pomogłem jej
się obudzić?
- Gdybyś zostawił ją w spokoju, nic by się nie stało. Ona obudziła się
przez ciebie, ale nie pod twoją kontrolą. To będzie przyczyną jej zguby.
Nie będzie jej ochraniał żaden Szindar.
- Skąd ty to wiesz? Skąd wiesz, że to przeze mnie?
- Dosyć, Wark! Mówisz tak, jakbyś nie miał mózgu, który potrafił się oprzeć
samemu Niezniszczalnemu! Ty doskonale wiesz, że to przez ciebie. I wiesz,
że powiedział mi to miecz, jeszcze zanim obudziła się jego dusza. Przewrót
był tak silny, że on to wyczuł jeszcze zanim spłynął krwią.
Przez jedną krótką chwilę Wark widział świat oczami Zoltara, przez błyszczący
krwawymi runami miecz. Zobaczył płonące szaleństwem oczy Zielonookiej
odbijające się w purpurowej poświacie, która otaczała gorejące runy. Gdy
wszystko zalało się smolistą czernią krwi Szerglvar, Wark się obudził.
(
powrót
)