| Tło jasne |
|
DLACZEGO?
( powrót do fragmentów ) Obawy Elnis potwierdziły się. Szli jej tropem. Pięciu Szerglvar i jeden vang. Wyglądający jak przerośnięty wilk, ciemnoszary stwór o długiej sierści poruszał się przodem z nosem przy ziemi. Teraz była bezpieczna, stała pod wiatr, nie był w stanie jej wywęszyć. Lecz nie mogła ciągle tak krążyć myląc ślady. Musiała zaryzykować. Ruszyła prosto na Beriz, najszybciej jak mogła. Śmierdzący i palący przełyk napój, którym ją poili przez ostatnich parę dni, ciągle krążył w żyłach. Odkryła jego przeznaczenie i moc. Zwiększał wytrzymałość. Ale na jak długo? Z doświadczenia wiedziała, że nie ma nic za darmo i wszelkie tego typu specyfiki mogą tylko na krótką chwilę przezwyciężyć niemoc ciała. Ich nadużycie w skrajnym przypadku prowadziło do śmierci, powodując, że delikwent padał martwy z wyczerpania. Nie myślała o sobie, lecz o ludziach w forcie i srogo za to zapłaciła. Dopadli ją! Nie przypuszczała, że stanie się to tak szybko. Musieli domyślić się, że w końcu nie wytrzyma i postawi wszystko na jedną kartę, przedkładając ostrzeżenie fortu nad własne bezpieczeństwo. Dysponując tylko nożem nie miała żadnych szans. Gdybym miała łuk, myślała, zobaczylibyście kwiatki od spodu. Były to pobożne życzenia. Elnis
znowu zwisała z ramienia szerga, jednak tym razem niosła ją czarna bestia,
która miała długą bliznę na policzku i włosy spięte na środku głowy. Tropicielka
nie łudziła się, że Szerglvar będzie się zachowywał jak wtedy, gdy opatrywał
jej rany. Zabiła ich towarzysza i chciała pokrzyżować plany, ostrzegając
komendanta Beriz, dlatego mogła mieć nadzieję tylko na szybką śmierć.
Ale śmierć z pewnością nie będzie szybka, ponieważ nie zabili jej, gdy
dostali w łapy. Tropicielka domyślała się, że dowodzący nimi olbrzymi
szerg, który już dwa razy uratował jej życie, tym razem je odbierze. Nie
wiedziała tylko, w jaki sposób zamierza to zrobić. A chwila ta coraz bardziej
się zbliżała. Szerglvar, który ją niósł, właśnie zatrzymał się przy swym
wodzu.
|