Tło jasne
 


ZA NISKA CENA
( powrót do fragmentów )
Siedzieli naprzeciwko siebie. Oddzielał ich blat stołu. Dwóch mężczyzn o brązowych oczach. Oboje mieli czarne włosy. Jeden krótkie, drugi długie - opadające luźno na ramiona. Ciemnobrązowe oczy o kruczoczarnej oprawie połyskiwały w bladym obliczu mężczyzny z krótkimi włosami. Twarz długowłosego była smagła. Miał wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Zmrużonymi, lekko skośnymi oczami bacznie obserwował siedzącego przed nim człowieka.
Obaj nosili się na czarno, jednak ich odzienie różniło się od siebie. Jeden był ubrany jak szlachetnie urodzeni: bogato, lecz nie wyzywająco. Drugi miał na grzbiecie czarny kaftan nabijany ćwiekami.
Patrzyli na siebie nic nie mówiąc, do czasu aż ten z długimi włosami przerwał ciszę.
- Kogo mam zlikwidować, Panie?
Szlachetnie urodzony zdenerwował się. Słowo "Pan" zostało wypowiedziane z wyraźną kpiną.
- Przyniesiesz mi głowę kobiety o szalonych, dzikich oczach i przywleczesz Złotowłosą.
- Więcej szczegółów, inaczej będzie cię to całkiem sporo kosztować.
- Cena nie jest tutaj najistotniejsza, ale liczy się czas, dlatego dowiesz się więcej. Nie będziesz musiał za dużo węszyć. Złotowłosa to moja żona, Sirkah. Średniego wzrostu, jasne włosy, błękitne oczy. Ładna - w każdym calu. Bardzo dobrze strzela z łuku, pochodzi z południa i, jak ja, jest szlachetnie urodzona. Ale tego ci nie muszę mówić, bo tylko szlachetnie urodzona mogła zostać moją żoną. Dostaniesz jej miniaturę, by nie było żadnej pomyłki, aczkolwiek pomyłka jest niemożliwa. Ona od razu zwraca na siebie uwagę, dlatego będziesz miał ułatwione zadanie, zabójco.
- Ułatwione zadanie? Ja nie wlekę żywcem, tylko zabijam.
- Tym razem nie zabijesz. Ona ma do mnie wrócić nietknięta. Zabić ją mogę tylko ja, nożowniku. Tylko ja zadecyduję, kiedy wolno jej umrzeć. A co do kobiety o wściekłym spojrzeniu, zwą ją Elnis.
- Elnis? - oczy nożownika zamieniły się w wąskie szpary. - Więcej szczegółów - wolno wypowiadał słowa.
Już zaczyna polować - Falkir pomyślał i dodał:
- Też średniego wzrostu, jak Złotowłosa, ale ona ma ciemne włosy. Oczy koloru... - zamilkł, nie wiedział, co powiedzieć.
- Jakie ma oczy?
- Czy to takie ważne?
- Ważne, nawet nie wiesz, jak ważne, F a l k i r .
O co mu chodzi? - pomyślał władyka. Z tymi oczami to pewnie jakieś ich reguły albo zabobony.
- One są dziwne. Szare, może żółte. Nie. Chyba zielone.
- Zielone? A jak się ubiera?
- Jak tropicielka, ale trochę się różni. Nosi pas na skos przez pierś, z zatkniętymi nożami.
Zabójca odchylił się do tyłu, mocniej zapierając w oparcie krzesła, i zapytał:
- Coś jeszcze?
- Była dowódcą Piątego Oddziału Północnego Zwiadu.
- Dowódcą Piątego Oddziału Północnego Zwiadu, mówisz? C i e k a w e.
- I jeszcze jedno. Ona zadaje się z Czarnymi Szerglvar.
- Bardzo ciekawe. N i e s ł y c h a n i e b a r d z o c i e k a w e.
- To wszystko - Falkirowi wydawało się, że w głosie zabójcy słyszy drwinę, dlatego stwierdził, iż to, co powiedział, powinno wystarczyć.
- Jaką cenę płacisz za jej głowę, Falkir? Za głowę kobiety, która zadaje się z Szindar, jest byłym dowódcą Północnego Zwiadu i tropicielką, a może kimś jeszcze?
- Pięć tysięcy ardegardyjskich monet, a za Sirkah dziesięć tysięcy.
- Mówiłem już, ja tylko zabijam. Nie zwracam żon stęsknionym i kochającym mężom.
Falkir zmrużył oczy. Był wściekły. Opanował się jednak. Później zabójco - pomyślał - dopadnę cię później. Na razie jesteś mi potrzebny. Jesteś najlepszym zabójcą z Bractwa, dlatego na razie zostawię ci głowę na karku.
- Przyniesiesz mi głowę kobiety o zielonych oczach.
- Nie przyjmę tego zlecenia.
- Za niska cena? Niech ci będzie, dziesięć tysięcy.
Zabójca nic nie mówił.
- Piętnaście.
Nadal panowała cisza.
- Dwadzieścia! - ryknął Falkir.
Zabójca tylko się uśmiechnął.
- Tyle złota, ile będzie ważyć jej trup. Dziesięć razy tyle. Nie mieliście jeszcze zlecenia, za które tyle zapłacono, prawda?
- Masz rację, nie mieliśmy.
- No to sprawa załatwiona. Umowa stoi.
- Nic nie stoi, F a l k i r.
- CO?!!!
- Nie ma tyle złota na tym świecie, by wystarczyło, żeby mi zapłacić za życie Natiry, Falkir.
- Natiry? Kim ona jest?!
- Należała do Bractwa.
- Do Bractwa?
- Była zabójcą, jak ja. Nie przyjmę zlecenia na Natirę. Ani ja, ani nikt inny z Bractwa.
Falkir poderwał się zza stołu.
- Zapłacisz mi za to, zabójco! - syknął.
- Wynoś się.
Kiedy za Falkirem zatrzasnęły się drzwi, zabójca podszedł do okna. Stał w nim do czasu, aż zobaczył rozsierdzonego władykę, który odjeżdżał w towarzystwie zbrojnych. W co ty się znowu wpakowałaś, Nati? - pomyślał Harkan. Zawsze pchasz się tam, gdzie gorąco. Sądziłem, że nie trzeba cię będzie już wyciągać z kłopotów, że w końcu zmądrzałaś, ale ty znowu w nie wpadłaś, a ja teraz muszę przypilnować, aby nikt z Bractwa nie przyjął na ciebie zlecenia. Możesz być pewna, Nati, że już ja się postaram się, by nikt go nie przyjął! A jak przyjmie, to ja, Harkan, na niego zapoluję.

( powrót )

  Powrót