Tło ciemne
 


ZAGRAJMY...
( powrót do fragmentów )
Ściągnął z grzbietu Skarogniadego siodło, a następnie ogłowie.
- Jesteś wolny - klepnął konia w zad.
Skarogniady ruszył z kopyta. Pogalopował tam, skąd przybyli.
Wark patrzył na oddalającego się coraz bardziej wierzchowca, do chwili, aż Skarogniady zniknął mu z oczu, a wtedy schylił się i podniósł z ziemi siodło wraz z ogłowiem.
Ruszył w dalszą drogę. Kiedy koń galopował przez skalny płaskowyż, kurz unoszący się spod kopyt osiadł na Warku. Pokrył go równą warstwą. Teraz niczym się nie wyróżniał od otoczenia. Skóra, włosy i kolczuga były całe pokryte szarym pyłem. Tylko żółte oczy błyszczały w szarej twarzy. Idąc przed siebie, rozglądał się bacznie wokoło, do czasu aż znalazł to, czego szukał.
Stanął nad głęboką skalną rozpadliną, której dna nie mógł dostrzec. Wrzucił w nią rząd wierzchowca. No to teraz zagramy, Obmierzły Sępie, pomyślał.
Wark ruszył przed siebie. Wiedział, że już przekroczył granicę Cienia, jednak był jeszcze dość daleko, dlatego istniało małe prawdopodobieństwo, że natknie się na patrol kargów czy Szerglvar. Ale wiedział również, iż jest już na tyle blisko, że Władca poczuje niepokój i rozpocznie poszukiwania. Jeszcze trochę i wyczuje, w której części Cienia Szindar się znajduje, i zacznie ją systematycznie przeszukiwać. Im bliżej Wark podejdzie, tym precyzyjniej Obmierzły Sęp wyczuje, gdzie szerg przebywa, a wtedy zrobi się gorąco. I dla niego, i dla Władcy. Zacznie się walka - nie na miecze czy topory - Niezniszczalny spróbuje opanować umysł Szindar. Odległość będzie na tyle bliska, że wykorzysta moc Otchłani, by Warka do siebie przyciągnąć. Zemści się na Czarnym Szerglvar jego pochodzenie. Sztolnie Cienia upomną się o niego. Władca wyciągnie swe długie ręce.
...
Szary kształt oderwał się od ściany ciemnego korytarza. Uzbrojony po zęby Szerglvar nie zdołał wydać najmniejszego dźwięku. W ostatniej chwili życia dostrzegł tylko fosforyzujący błysk. Odbijał się w płonących żółtym ogniem ślepiach. Martwe ciało nie osunęło się na ziemię. Zawisło bezwładnie na ramieniu szarej postaci, która tak niespodziewanie wychynęła z mroków podziemia. Jeszcze tylko chwila i korytarz znowu był pusty. Grupa kargów, która właśnie nadchodziła z głębi tunelu, nie natrafiła na żaden ślad po martwym strażniku podziemia.

( powrót )

  Powrót